Osiągnięcia sommelierskie:
od 2004 członek Stowarzyszenia Sommelierów Polskich w 2005 II miejsce na Mistrzostwach Polski Sommelierów w 2006 II miejsce na Mistrzostwach Polski Sommelierów w 2007 reprezentant Polski na Mistrzostwach Świata Sommelierów na Rodos w 2007 juror w Mistrzostwach Polski Barmanów
Doświadczenie zawodowe:
Były pracownik cenionych restauracji w Warszawie, importerów, a wśród nich Centrum Wina Sp. z o.o. oraz Mielżyński Wines-Spirits-Specialities. Był panelistą i współpracownikiem magazynu "Wino". Od wielu lat doradza i zarządza w branży gastronomicznej. Od 2010 roku prowadzi lokal o nazwie "4 Senses Sklep winiarski & Sala degustacyjna", gdzie można zakupić różnorodne wina, oliwy, sery, a także zorganizować różnorodne formuły spotkań winiarskich na zamówienie.
 |
Sam o sobie: Kocham wino i na całe szczęście, o tę miłość moja żona nie jest zazdrosna. Jest to dość oryginalny przykład na potwierdzenie słuszności powiedzenia, że "miłość można mnożyć, a nie dzielić". Każda miłość musi gdzieś mieć swój początek, a w związku z moim uczestnictwem w licznych rozmowach winiarskich, nie raz byłem o to pytany. Odpowiedź, no cóż, może rozczarować. Otóż źródłem miłości nie była jakaś namiętna historia, związana z uniesieniem w trakcie degustacji pierwszego wina (jak dobrze pamiętam, to pierwsza degustacja wywołała wręcz efekt odwrotny), nie było też przypadkowej wizyty w winnicy o zachodzie słońca, gdzie krzewy zmotywowane wiatrem pokłoniły mi się na powitanie. Nie, tego nie było. Było może nawet banalnie.
W 2002 roku pracując w restauracji wśród obsługi miałem ochotę wiedzieć więcej na temat tego, co sprzedaje, a w związku z tym chciałem wiedzieć więcej na temat win. Wtedy przeczytałem pierwsze książki na ten temat, a świat win stawał się coraz bardziej dostępny i fascynujący. Ten pierwszy moment, z całą pewnością, można porównać do zakochania i jestem przekonany, że wielu winomanów go przeżywało. To ten etap, gdy po pierwszych książkach winiarskich i po przeczytaniu paru magazynów "Wino" dostajemy tzw. "wody sodowej" i zaczynamy myśleć, że już jesteśmy specami od wina. Być może z mojego opisu wynika, że mam krytyczny stosunek do tego momentu, ale nic bardziej mylnego. Naprawdę trudno o krytykę tak pozytywnej euforii.
Do nabrania pokory i zrozumienia kluczowej doktryny Sokratesa wystarczy poznanie osób, które w danej dziedzinie wiedzą więcej. Moja "woda" skończyła się, gdy w 2003 roku rozpocząłem współpracę w jednej z warszawskich restauracji z Wojtkiem Bońkowskim i Tadeuszem Pióro. Zrozumiałem, że niemal nic nie wiem na temat win i kulinarii. Postanowiłem się z winem zapoznać na dobre i właśnie ten moment był dla mnie najbardziej edukacyjnym etapem w życiu sommeliera. Poznawałem wina najwyższej klasy, podróżowałem, uczyłem się łączenia wina z potrawami, nabywałem coś, czego nie jest łatwo się nauczyć, a co można nazwać w skrócie wrażliwością smaku. Od tej pory z pewnością należę do osób, " którym nie jest wszystko jedno" co jedzą i co piją. Wspólne degustacje ze wszystkimi dziennikarzami magazynu "Wino", których wcześniej znałem wyłącznie z moich lektur w restauracji pomiędzy lunchem, a kolacją to największy przywilej, jaki może spotkać winomana w Polsce, czego efektem były moje późniejsze sukcesy w Mistrzostwach Sommelierów.
|